Indie jawią się takim jakby punktem obowiązkowym na mapie kierunków podróży ludzi, którzy w którymś momencie życia ukochali Azję.
Szczerze mówiąc przed wrześniem 2007 roku myśleliśmy o kilku różnych miejscach na ten trzytygodniowy wyjazd.
Dlaczego akurat Indie?
Chyba był na nie po prostu czas.
Śmiesznym byłoby zakładanie, że pobędzie się w jak największej liczbie miejsc tego ogromnego kraju. A że nie chcieliśmy zbijać rekordu odwiedzonych atrakcji turystycznych, a poznać trochę kraj i ludzi, ograniczyliśmy się do północy.
Plan był średnio sprecyzowany - miasta okoliczne Delhi w Rajastanie, lot do Leh w Laddakh, a później w zależności od czasu i chęci w danym momencie - Kaszmir.
I właściwie tak właśnie ten pobyt w Indiach wyglądał.