Znowu pomyłka.
Wieczorem dotarliśmy do Foros i po małym wywiadzie doszliśmy do wniosku, że nocleg tutaj będzie drogi. Według przewodnika w niewielkiej odległości od Foros znajduje się plaża, na której można rozbić namiot. Wróciliśmy więc tym samym autobusem do Laspi i... przez 2 godziny chodząc w górę i w dół po asfaltowej drodze szukaliśmy wśród gęstej roślinności tajemniczej ścieżki do morza, które jawiło nam się kusząco intensywnym błękitem gdzieś w dole.
Zgubiliśmy się.
Na szczęście spotkaliśmy Igora, który poprowadził nas ze sobą do obozu, założonego przez kilka osób czekających na mające przyjechać następnego dnia dzieci. Zostaliśmy ulokowani w jednym z namiotów (drewniane nogi, a na nich na wysokości ok. 1m od ziemi, drewniana lawa stanowiąca łóżko, okryte namiotowym płaszczem), poczęstowano nas zupą rybną (ucha) i uraczona dwoma wiadrami wody do mycia.
Nie byłoby w tym zbłądzeniu nic złego, gdyby nie fakt, że wcześniej w niedzielę przegapiliśmy przystanek Bakczysaraj i dojechaliśmy pociągiem do Sewastopola, skąd musieliśmy wrócić. Natomiast w poniedziałek wieczorem zdecydowaliśmy, że będziemy spać w Inkerman. Miejsce do nocowania na dziko okazało się nieco makabryczne. Mijając stary zniszczony cmentarz, dotarliśmy na górę do ruin twierdzy Czembolo. Tam oczom naszym okazał się kamieniołom, po prostu wycięta dziura w gorze. Częściowo zalany zieloną wodą sprawiał niesamowite wrażenie.
Robiło się już ciemno. Rozłożyliśmy namiot na placu w okolicy sklepu, pomiędzy rozrzuconymi blokami skał, wyciętymi z kamieniołomu. Staraliśmy się, żeby nas nikt nie zauważył, ponieważ jakoś te pierwsze dni okazały się niezbyt przyjemne, jeśli chodzi o kontakty z Ukraińcami.
Wczoraj wieczorem napiliśmy się na plaży białego wina z Inkerman, które dokończyliśmy dzisiaj przy śniadaniu, i nasze humory poprawiły się zdecydowanie, do czego właściwie głównie przyczynił się Igor dzięki swojej i jego przyjaciół gościnności.
Jedziemy teraz do Ałupki, zobaczyć Pałac Woroncowa.
Byliśmy też w Bakczysaraju. Pałac chanów ładny. Najpiękniej było jednak za cerkwią w skalnym mieście Czufut Kale.